poniedziałek, 6 października 2014

Pierwsze wrażenia studentki...


Studia rozpoczęte. Jestem już po pierwszym zjeździe, lekko jeszcze zmęczona, ale pora przejść do dnia codziennego.



W sumie jak się okazało, więcej strachu niż to potrzebne. Nie bez powodu mówią, że ma on wielkie oczy. Tydzień stresu i nerwów okazał się naprawdę bezsensowny. Jednak cóż... nie lubię się oswajać z nowymi ludźmi i miejscami tak nagle. Mimo to jakoś się udało przystosować do nowej sytuacji.

Obserwując ludzi doszłam do wniosku, że pojęcie "odświętny ubiór" ma się za nim, nawet w momencie, gdy wypadałoby zrobić dobre pierwsze wrażenie. Czy bluza dresowa i postawa "mam wszystko gdzieś" jest na miejscu? Ludziom się naprawdę wiele priorytetów wywróciło.

Na samej uczelni rzecz jasna bajzel, ale nikt się chyba nie spodziewał, że wszystko będzie bezproblemowo. Studia zaoczne, na których jest wf, z którym oczywiście musi być ogromne zamieszanie... ach zobaczymy co będzie dalej :)

Póki co rozumiem (nie licząc matematyki) co do mnie mówią. Widzę, iż skończone technikum daje naprawdę dużo. Sama znajomość pojęć i typowego słownictwa daje już jakiś mały plusik.  

Pora odespać dzisiaj wstawanie o 4 rano. Choć pewnie jak zawsze na planowaniu "pójdę wcześniej spać" się skończy.


W najbliższych dniach nadrobię zaległości w czytaniu Waszych blogów.

Pozdrawiam
Lea Elizabeth



2 komentarze:

  1. Studia są fajne, ale męczące,bo w dziekanatach, sekretariatach itp.... zawsze jest burdel:D

    OdpowiedzUsuń
  2. też na początku studiów byłam przerażona, bo nikogo nie znałam i nie potrafiłam się odnaleźć w tłumie, ale szybko sobie z tym poradziłam i naprawdę wspominam te początki bardzo bardzo miło. :)
    pozdrawiam.
    http://poprostumadusia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń